Dodatkowa praca za „dymka”
Przyjęło się w Polsce powodzenie, że ten pracownik, który pali papierosy ma przerwę w pracy, zaś ten, który nie pali nie może liczyć na dodatkowe przerwy od wykonywania obowiązków zawodowych. Wkrótce ma się to zmienić, za sprawą ograniczeń, jakie wprowadził mazowiecki Urząd Marszałkowski.
Walka z paleniem papierosów jest trudna i niekiedy skazana na przegranie. Palacze nie wyobrażają sobie kilku godzin bez zapalenia papierosa. Dotychczas w większości firm i instytucji w Polsce było to akceptowane. Zakłady pracy tworzyły nawet specjalne palarnie dla swoich pracowników. Kłopot w tym, że najbardziej uzależnieni palacze spędzali w tych miejscach nawet po godzinę dziennie.
Z takim zjawiskiem walczy skutecznie stołeczny Urząd Marszałkowski. Wprowadził on w życie przepisy o ruchomym czasie pracy, na mocy których żąda od swoich urzędników odpracowania wszelkich wyjść na papierosa. Mogą oni zostawać dłużej w pracy, równoważąc przerwy na papierosa, albo też zdecydować się na pewne potrącenia z wynagrodzenia.
Bardzo prawdopodobne jest, że w ślady mazowieckiego urzędu pójdą i prywatni przedsiębiorcy. Przedłużające się, liczne przerwy na papierosa mają przełożenie negatywne na efektywność wykonywanej przez pracownika pracy. Pracodawcom więc na pewno zależy, aby takie przerwy zwalczać.